Ile domów i mieszkań, tyle sposobów aranżacji wnętrz. Każdy z nas lubi inne przedmioty, lepiej czuje się w konkretnych kolorach. Planujecie Państwo remont lub będziecie wykańczać wymarzone, własne cztery kąty? Warto więc przeanalizować dostępne połączenia w projektowaniach przestrzeni. Dziś proponujemy lekcję pt. “Styl vintage”!
Mieszkanie z duszą
Dzisiejszy świat nastawiony jest na pośpiech i posiadanie – rzeczy materialne otaczają nas zewsząd, a reklamy ciągle podkreślają ewentualne braki. Styl vintage wydaje się lekarstwem na pełen przepychu XXI w. Pozwala się zatrzymać, powspominać, pozwala docenić przedmioty z duszą. Jego cechą charakterystyczną jest nawiązywanie do estetyki poprzedniego wieku z różnych zakątków globu. Nie powinny więc dziwić wpływy angielskie czy skandynawskie. Inspiracje kończą się na latach 70., czyli, w wersji polskiej, na głębokim PRL-u.
Vintage po ukończeniu 20 roku życia
Mówi się, że by zakwalifikować element wyposażenia do stylu vintage, powinien mieć ukończone przynajmniej 20 lat. Co znajdzie się w tym gronie? Meble i dodatki charakterystyczne w Polsce dla poprzedniego ustroju, doskonale znane z domów rodzinnych czy mieszkań dziadków. Jeśli chodzi o kwestie wykończeniowe jako podłogi z duszą można zakwalifikować popularną przed laty szachownicę, dębowe deski czy jodełkę. Na ścianach sprawdzą się za to ponadczasowe materiały. Cegła czy marmur w stonowanych barwach lub wręcz przeciwnie, wyrazistych, mogą doskonale kontrastować z wyposażeniem wnętrza.
Urządzaj mieszkanie w zgodzie ze sobą
Styl vintage z jednej strony ma określone reguły i ramy czasowe. Z drugiej, dzięki możliwości mieszania tego, co stonowane, z wyrazistymi kolorami, daje szansę na indywidualne aranżowanie przestrzeni – zgodnie z upodobaniami, pasją czy funkcjonalnością danego wnętrza. Do stylu vintage, jak do każdej propozycji architektonicznej można podchodzić luźno i mieszać zasady z własnymi preferencjami. Rodzinne pamiątki sprzed lat ustawione na meblach przywiezionych z domu dziadków sąsiadujące z nowoczesnym sprzętem grającym? Dlaczego nie!